Pozornie wszystko wygląda normalnie. Niewprawne oko mogłoby przegapić subtelne sygnały świadczące o nienajlepszym stanie psychicznym mojej córki. Wesoła zabawa i radosne śpiewy przerywane są chwilami, w których mam wrażenie, że gęsta mgła melancholii opatula i przydusza tę moją najważniejszą istotę na świcie. Martwię się, więc staram dyskretnie wypytać, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, odpowiada mi jedynie ciężkim westchnieniem i zapewnieniem, że wszystko w porządku.