Wpis o dzieciach. To jest blog parentingowy.

pink baby

Kiedy okazało się, że jestem w ciąży, pomyślałam: „Nosz kurwa, trudno!” i że to właściwie wyjaśnia, dlaczego nie mogę obudzić się rano, a kiedy już wstanę, raczej mnie mdli.

Chwilę później wytarłam z brzucha żel do USG i zapięłam spodnie zsunięte wcześniej do badania. To były moje ulubione spodnie moro z dużymi kieszeniami na udach. Założyłam do nich czarną bluzę z kapturem, jedną z dwóch identycznych, które miałam i które nosiłam prawie codziennie.

Poprosiłam lekarza o zwolnienie z pierwszych trzech lekcji i poszłam do szkoły napisać sprawdzian z historii.

Read More

O budowaniu bomby wodorowej.

Nie znalazłam na stocku zdjęć bomby wodorowej więc wklejam zdjęcie galopującego królika

Pierwszą rzeczą, jaką robi moje dziecko po wdrapaniu się do samochodu, jest zapięcie pasów, a kolejną przechwycenie mojego telefonu i wyłączenie audiobooka/podcastu, którego słucham.

Przyjemny i kojący głos lektora zamienia zazwyczaj na Lilly Allen i piosenkę z brzydkim słowem na „F”. Zaczyna śpiewać, pomijając wszystkie brzydkie słowa oraz te, których nie zapamiętała, więc ogólnie śpiewa niewiele,. Brzmi to jakoś tak: „Uuu u uu very, very much…Cause we hate what you do and uu uuuu uuu uuu uu”.

Read More

Mam romans z Keanu, true story.

Nie mam zdjęcia Keanu, bo jest strasznie niefotogeniczny. Spotykamy się zawsze w takim domku obok wodospadu. True story.

Nie mam zdjęcia Keanu, bo jest strasznie niefotogeniczny. Spotykamy się zawsze w takim domku obok wodospadu. True story.

Mój mąż mówi, że mam nie nabijać się z niego w Internecie, bo on zacznie nabijać się ze mnie i wyciągać żenujące fakty. Bardzo bym tego nie chciała. Mógłby napisać chociażby, że ostatnio zrobiłam wspaniały obiad, makaron ze szparagami i cukinią, i kiedy jedliśmy go na tarasie w słońcu pięknie zachodzącym na pomarańczowym niebie, zaczęłam rechotać jak zarzynany prosiak, a kawałek cukinii omal nie wypadł mi nosem. Tego chciałabym uniknąć, opowiadania takich historii. Mam tu przecież wizerunek damy.

Dlatego przeredagowałam trochę wpis, który, moim zdaniem, dużo na tym zyskał, jednocześnie niewiele tracąc.

Wokół mnie kręci się traktor; wygląda zupełnie jak lokomotywa z „Tomka i przyjaciół” i jeździ po torach. Wiem, że jest traktorem, bo robi „tyr, tyr, tyr”, a nie „stuk, stuk, stuk”.

Read More

O murzynach, kozach i kosmetykach.

Ostatnio zrobiłam dużo zdjęć kóz, dlatego wpisy będą ilustrowane kozami

 

Dzisiaj akurat spaceruję po Rossmannie, bo na dworze zimno. W sklepie tłok – wszystkie podkłady i pudry sprzedają ze zniżką -50. Jestem częścią tego tłoku. Jestem częścią tłumu. Z miną eksperta staram się dobrać podkład do mojego nowego, opalonego już nieco koloru skóry.

Matka z dorosłą córką losowo pakują do koszyka produkty, jeśli ich cena nie przekracza dziesięciu złotych. Trochę już uzbierały: wiśniową szminkę, bordową kredkę do oczu, puder o barwie gnijącego ziemniaka. Teraz stoją obok mnie i wylewają na swoje dłonie olbrzymie ilości testerów w różnych odcieniach beżu.
– Ten biorę – mówi młodsza, wskazując odcień niewiele ciemniejszy od tego, który mam na twarzy.
– Ten? Będziesz się robić na Murzyna? Tak murzyńsko się wymalujesz? – odpowiada matka, poddając w wątpliwość wybór córki. 

W tym miejscu do akcji wkracza mijająca nas trzylatka. Pcha przed sobą wózek z lalką. Nagle zatrzymuje się przy nas.
– Tu, mamo! – krzyczy, wskazując półkę z podkładami. – Tu weź! Dla naszego psa weź coś!
– Co dla psa? – odpowiada matka, nie rozumiejąc. – Kosmetyki dla psa mam kupić?
– No, dla psa naszego! Pani mówiła, że to dla Murzyna, a nasz pies to Murzyn przecież.

Gen Supermatki

DSC_2182

Ilustruję wpis zdjęciami z wakacji bo nie chce mi się przeszukiwać baz darmowych zdjęć.

Może gdzieś w równoległej rzeczywistości żyje mój idealny odpowiednik. Mój klon z ekstra genem supermatki, który prawdopodobnie jedzie teraz obwodnicą i słucha z uwagą swoje dziecko.

Ja jadę i pozoruję aktywne słuchanie, to jest wtrącam: „Oojej, no co ty?”, „Naprawdę?!” we wszystkie robione przez Sylwię pauzy. Na szczęście tych pauz nie ma zbyt wielu, bo trajkocze jak najęta od pół godziny. Nie mogę się skupić. Przede mną jedzie samochód z wielkim napisem na plandece: „Skup płodów”, który bardzo mnie bawi. Moje rozbawienie wydaje mi się dość niestosowne, dlatego staram się zachowywać powagę; nie jestem w stanie wyobrazić sobie, jak mogłabym wyjaśnić dziecku przyczyny mojego rozbawienia. 

Read More