Na pewno widziałeś w życiu wiele wyzwań, może nawet w kilku wziąłeś udział. Czytasz „Dobre rady”. Jedynym słusznym detoksem jest teraz detoks jaglany. Jeśli chcesz ćwiczyć, musisz wybrać crossfit albo jogę. Połączenie diety koktajlowej z jogą da Ci szczęście – po trzecim kubku zaczniesz łączyć kropki i zrozumiesz wszystko. Zobaczysz buzię w tym tęczu i skoczy Ci libido. Sprzątanie przynosi szczęście (jeśli do tej pory tego nie wiedziałeś, oznacza to, nie znasz japońskiej sztuki utrzymywania czystości za pomocą twardej szczotki i czarnego mydła). A jeśli już wyszorowałeś całe mieszkanie i trochę podskoczył Ci poziom endorfinek (bo to jednak wysiłek fizyczny tak przemaszerować po mieszkaniu na czworaka), ale nadal masz wrażenie, że życie może dać Ci więcej, powiedz mi, z czego jest zrobione włosie Twojej szczotki, a powiem Ci, kim jesteś i że jesteś człowiekiem złym.
Jeśli Twoja szczotka jest z tworzywa sztucznego – no wstyd, rozkładać się będzie przez tysiące lat, a i tak nie rozłoży się nigdy. Pewnego dnia, kiedy ludzkość przestanie mieścić się na planecie, wystrzeli te stare szczotki w kosmos. Twoją zmiotką oberwie w łeb przemieszczający się między planetami Mały Książę. Róża umrze, baobaby przejmą planetę. Głupio Ci teraz?
Jeśli Twoja szczotka jest z naturalnego włosia – pokaż mi, proszę, zgodę tego konia czy innego mamuta, którego ogolono, abyś sobie pozamiatał. Jak Ty byś się poczuł, gdyby Twoimi włosami jakaś krowa omiatała oborę? Budujesz swoje szczęście na krzywdzie innych. I wypluj to chorizo, batata sobie ugotuj!
Jeśli wycierałeś podłogę bawełnianą ścierką, to znak, że nie wiesz, skąd pochodzi bawełna. Wyzysk w krajach Trzeciego Świata, praca dzieci za marne grosze, a wszystko po to, abyś miał czym wytrzeć swoją plazmę. Żartowałam, jaki frajer kupiłby plazmę…? Wszyscy wiemy, że kiedy pierwsze plazmy pojawiły się na sklepowych półkach, były już dostępne nowe i tańsze technologie, ale ich nie sprzedawano, by wydoić nas do końca na plazmach.
Czujesz się teraz trochę źle? Czujesz się zagubiony? Nie przejmuj się, mam sposób. Podejdźmy do Twojej szafy i zredukujmy jej zawartość do 16 elementów. Niesamowicie odświeżające! Zapomnimy o tym całym zamieszaniu z miotełką. Albo inaczej: podejmij wyzwanie i naucz się myśleć. To nie będzie łatwe, bo przede wszystkim musiałbyś zrozumieć, że jesteś głupi, a to nigdy nie jest przyjemne. Ale nie przejmuj się, prawdopodobnie wcale nie jestem mądrzejsza, chociaż wydaje mi się, że jestem. I to jest zupełnie normalne, to jest egotyzm atrybucyjny; potrzebny, bo gdybym nie wierzyła, że jestem mądrzejsza, nie brałabym się za pisanie.
Jeśli nie znasz wyrażenia „egotyzm atrybucyjny”, nie masz podstaw, by zaufać, że dobrze je wyjaśniłam. Jeśli jednak mi ufasz, prawdopodobnie wynika to z faktu, że lubisz moje facebookowe historie o córce. Tylko spójrz prawdzie w oczy: czy naprawdę możesz ufać mi tylko dlatego, że czujesz do mnie sympatię? Czym zmanipulowałam Cię w ostatnim zdaniu? Użyłam argumentum ad verecundiam czy zadziałała heurystyka efektu? Jeśli wiesz, lekturę możesz sobie odpuścić; jeśli nie – warto do niej zajrzeć.
Wróćmy do Twojej szafy.
Wyrzuciliśmy prawie wszystko – zostało ci 16 sztuk. Po tygodniu masz ich już 20, po kolejnym 30. I dobrze wiem, że za każdym razem, kiedy szef jest dla Ciebie niemiły, zjadasz okienko z orzechami. Nawet nie wiesz, kiedy po nie sięgnąłeś; nagle przyłapujesz siebie na strzepywaniu okruszków z dekoltu i pospiesznie przełykasz ostatnią kostkę. Nie masz szans wygrać z nawykami, jeśli nie dowiesz się, jak działają. Niestety, wiedza dotycząca nawyków przekona Cię, że droga nie będzie łatwa. A może bez sensu nabywać taką wiedzę? Może lepiej przeczytać optymistyczny poradnik typu „Jak zdobyć świat w 24 godziny”?
Jakiś czas temu miałam wyrzuty sumienia, że zamiast zajmować się rzeczami istotnymi, oglądam kolejny odcinek „iZombie”, wyjęłam więc deskę do prasowania i zabrałam się za prasowanie. I tak przez kilka kolejnych dni – prasowałam i oglądałam, aż obejrzałam dwa sezony. Ósmego dnia mój mąż wrócił z pracy, kiedy prasowałam jego bokserki, i stanął w drzwiach, prawie płacząc ze śmiechu. Widok faktycznie musiał być zabawny, bo stałam przed telewizorem, w którym maszerowali naziści, a Hitler wygłaszał płomienną mowę. Mój mąż stał tak i śmiał się nieziemsko, mówiąc, że zhakowałam sobie mózg. Takie były fakty. Przez tydzień udało mi się przyzwyczaić do tego, że po pracy oglądam TV i prasuję. Ósmego dnia mój mózg nie załapał, że trzeciego sezonu „Zombie” jeszcze nie ma i że cała szopka z prasowaniem nie jest potrzebna, więc automatycznie wyjęłam żelazko i włączyłam pierwszy sugerowany przez Netflix dokument, który – jak się okazało – wcale mnie nie zainteresował. Mój upośledzony mózg skojarzył przyjemność z usuwaniem zagnieceń. Dlaczego ten nawyk przypadkowo udało mi się przeszczepić, a rzucenie palenia nigdy mi nie wyszło, możesz dowiedzieć się z „Siły nawyku”.
Kolejne cztery pozycje to książki autorów często wspominanych w „Ruletce nawyków”.
Dan Ariely w „Potędze irracjonalności” i „Zaletach irracjonalności” w sposób lekki i przyjemny tłumaczy, dlaczego lubimy coś robić, ale nie wtedy, kiedy nam za to płacą. To pomoże Ci zrozumieć, dlaczego Twój mały biznes, oparty na pasji, wcale nie dostarcza Ci tyle radości, ile myślałaś, że dostarczy. Tłumaczy też, dlaczego wiele możliwości wyboru odwraca Twoją uwagę od celu. Może jednak wrócimy do Twojej szafy i pozbędziemy się tych zbędnych rzeczy?
Dan tłumaczy również, dlaczego nie powinnaś pisać komentarza pod wpływem negatywnych emocji, jeśli ten wpis Cię wkurzył, oraz dlaczego powinnaś dać zna, jeśli wpis Ci się spodobał („Zalety irracjonalności, strona 307)
Kolejne dwie pozycje to Malcolm Gladwell – „Punkt przełomowy” oraz „Poza schematem”. Książki niezwykle smutne, bo nie obiecują, że zostaniesz Billem Gatesem, Stevem Jobsem czy Adel. Raczej nie zostaniesz. Twój talent jest ważny, ale ważniejsze są szczęście, dobry moment i pogoda. Wielki sukces jest pochodną wielu czynników, a na niewiele z nich masz wpływ. Możliwe, że Twoje kształty i układ kości policzkowych pozwoliłyby Ci podbić świat kinematografii i modelingu w XX wieku, w XXI wieku jesteś jednak raczej pulchna. Trochę Ci przykro, że nie miałaś szczęścia i urodziłaś się tak późno? Powinnaś się cieszyć; z Twoją tendencją do infekcji w XX wieku byłabyś totalnie martwa przed dziesiątym rokiem życia!
Jeśli znasz wszystkie wymienione pozycje, zabierz się za Kahnemana. Albo zacznij od Kahnemana.
Dlaczego opowiadam smutne historie o Twojej i mojej nieskończonej głupocie, twierdząc, że prawdopodobnie nic spektakularnego nie osiągniesz? Przecież mogłabym polecić Ci coś optymistycznego i lekkostrawnego, w dodatku w ładnej okładce.
Bo zanim zaczniesz wierzyć w to, o czym czytasz, zerknij na ostatnią stronę. Jeśli zamiast indeksu i bibliografii jest tylko notka o tym, że książka została napisana prosto z serducha, nie tykaj, bo się czymś zarazisz. Najpewniej głupotą.
3 thoughts on “Wyzwanie wakacyjne – naucz się myśleć w 60 dni”