Miała przyjść do mnie koleżanka z synem. Niby normalna sprawa, kiedy jest się zwierzęciem stadnym. Nie jestem. Jestem aspołecznym bucem.
Staram się nie przeszkadzać gościom i tego samego od nich wymagam. Lubię takich gości, którzy wiedzą, gdzie znajduje się kawa i gdzie leży cukier. Takich, którzy nie przechodzą mi przed ekranem, gdy jako Lara Croft penetruję mroczne bagna lub wdrapuję się na lodowiec. Mój mąż i Sylwia spełniają wszystkie warunki, reszta ludzi – nie zawsze.
Ogólnie ten tydzień pod względem towarzyskim okazał się szalony. Zjawił się u mnie spec od ubezpieczeń, kurier, i teraz jeszcze koleżanka z synem.
Nie znam się na synach, nie moja działka. Mam kierownicę do PlayStation, więc koledzy Sylwii mnie lubią. Niestety, PS jest teraz w naprawie. Do tego tablet rozładowany.