Odkąd pamiętam, jem japka.

 

– Serio jesz japko? – zapytała Elka Korektelka, kiedy siedziałyśmy na myśliwskiej ambonie, wypatrując łosi na rykowisku. – Serio mylisz „b” z „p”?

– No, jem japko – przyznałam już bez większego wstydu, bo zdarza mi się to od ćwierć wieku.

Dwadzieścia pięć lat temu nabyłam umiejętność czytania, ale kolejne dziesięć lat zajęło mi ustalenie, że już na zawsze zostanę półanalfabetką, bo pisać nie nauczę się nigdy. Na początku wydawało się, że może da się coś z tym zrobić, więc lekcje polskiego – zamiast przygodą – okazywały się dla mnie drogą przez Mordor, usłaną wyjątkami, wyrazami odmiennymi i nieodmiennymi przepisywanymi po trzydzieści razy w szesnastokartkowych zeszytach w trzy linie.

Read More

Wyzwanie wakacyjne – naucz się myśleć w 60 dni

STUDIOS

Na pewno widziałeś w życiu wiele wyzwań, może nawet w kilku wziąłeś udział. Czytasz „Dobre rady”. Jedynym słusznym detoksem jest teraz detoks jaglany. Jeśli chcesz ćwiczyć, musisz wybrać crossfit albo jogę. Połączenie diety koktajlowej z jogą da Ci szczęście – po trzecim kubku zaczniesz łączyć kropki i zrozumiesz wszystko. Zobaczysz buzię w tym tęczu i skoczy Ci libido. Sprzątanie przynosi szczęście (jeśli do tej pory tego nie wiedziałeś, oznacza to, nie znasz japońskiej sztuki utrzymywania czystości za pomocą twardej szczotki i czarnego mydła). A jeśli już wyszorowałeś całe mieszkanie i trochę podskoczył Ci poziom endorfinek (bo to jednak wysiłek fizyczny tak przemaszerować po mieszkaniu na czworaka), ale nadal masz wrażenie, że życie może dać Ci więcej, powiedz mi, z czego jest zrobione włosie Twojej szczotki, a powiem Ci, kim jesteś i że jesteś człowiekiem złym.

Read More

O złamanym sercu i złych ludziach.

DSC_0052

 

Pozornie wszystko wygląda normalnie. Niewprawne oko mogłoby przegapić subtelne sygnały świadczące o nienajlepszym stanie psychicznym mojej córki. Wesoła zabawa i radosne śpiewy przerywane są chwilami, w których mam wrażenie, że gęsta mgła melancholii opatula i przydusza tę moją najważniejszą istotę na świcie. Martwię się, więc staram dyskretnie wypytać, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, odpowiada mi jedynie ciężkim westchnieniem i zapewnieniem, że wszystko w porządku.

Read More

Czy podczas rozmowy z Beyonce zdarzyło ci się zignorować swojego portiera?

DSC_0004

Obiecałam recenzję książki „Love Style Life” Grance Dore i od dłuższego czasu zastanawiam się, jak wykręcić się z tej obietnicy. Planowałam przemilczeć temat i udawać, że niczego nie obiecywałam, ale uświadomiłam sobie, że mogłoby to zaważyć na mojej przyszłości; wyobraziłam sobie sytuację, w której zeznaję w sądzie, a prawnik wyciąga teczkę ze screenami mojego FB i podważa moje zeznania, powołując się na fakt, że „mówiłam, że napiszę – i nie napisałam. Teraz mówię, że nie zamordowałam…”. No ale… Swoją wiarygodność straciłam lata temu.

Read More

Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie.

Zofia Zaleska „Przejęzyczenie, rozmowy o przekładzie”

Nie znoszę „łańcuszków” i nominowania kolejnych osób do robienia dziwnych rzeczy. Nie chodzi już nawet o oblewanie się lodowatą wodą, które – pod przykrywką uświadamiania ludziom istnienia różnych ciężkich chorób – tak naprawdę pokazuje, że zapalenia płuc można nabawić się z głupoty.

Read More

Początki blogowania

blogger

Jest 6.00, kiedy przeciągam się powolnie w łóżku i uśmiecham radośnie. Nie żeby leniwe przeciąganie się było w moim stylu. Radosne uśmiechanie się też nie jest. O 6.00 rano standardowo, ze łzami w oczach, kurwię pod nosem, ustawiając kolejne drzemki. To jest w moim stylu.

Dziś dzień poradnikowy. Wiem wszystko o tym, jak żyć dobrze, pełnią życia i jak zarządzać swoim czasem. Żaden poradnik nie pochwala jednak kurwienia pod nosem.

„It’s my lucky day, another day to be better than the day before” – powtarzam jak mantrę. To z poradnika z lat 90., ale Ameryki, więc u nas aktualne. W moich ustach brzmi jak przekleństwo. Prawa półkula mózgu jeszcze śpi, lewe oko łzawi z rozpaczy i tęsknoty za poduszką. To dzień w stylu slow life, więc muszę się spieszyć. Slow life zajmuje bardzo dużo czasu.

Pakuję się pod prysznic i staram nie przeklinać. Zimny prysznic, szorstka gąbka. Krew szybciej płynie — hartujemy się. Dzień jest lepszy. Tak przynajmniej obiecał pan z radia, który tłumaczył, jak żyć szczęśliwie. Chcę umrzeć. Jestem na dobrej drodze, bo zaraz zamarznę.

Jest 6.10

Mam mini włoski na łydce. Normalnie olałabym, ale Dominique Loreau mówi, że kobieta musi być zadbana, a jej ciało dokładnie oczyszczone, aby w ogóle zbliżyć się do spełnienia. Chcę być kobieta spełnioną – biorę depilator. Boli. Nie wiedziałam, że szczęśliwe i spełnione życie musi tak boleć.

Jest 6.30

Próbuję zrobić płatki orkiszowe, ale okazuje się, że trzeba było zabrać się za to wieczorem. Zjadam musli z owocami. Powoli. Odcięta od mediów społecznościowych. Na tym polega slow life. Podobno media społecznościowe niszczą życie towarzyskie, więc dopiero za dwie godziny dowiem się, że koleżanka zapytała, czy pójdę z nią do teatru. Ale wtedy będzie już za późno.

Mąż wstaje, a ja idę się malować. Normalnie jadę do szkoły niepomalowana, żyjąc potem niepomalowana tak długo, jak tylko się da. Niestety, kobieta spełniona dba o dokładne oczyszczenie i nawilżenie skory i maluje się. I to nie po to, aby podobać się innym, ale po to, aby czuć się dobrze ze sobą i okazywać sobie szacunek.

Nie pomaluję się. Przed chwila oblałam moją cienką, naczynkową cerę lodowatą wodą (aby czuć się szczęśliwą) i teraz moja twarz wygląda, jakby wiele razy dostała z liścia. Idę na kompromis i maluję rzęsy. Będę półatrakcyjna i okażę sobie pół szacunku.

6.50

Do tej pory było ok, bo córka spala. Teraz czas na budzenie. Budzenie mojego dziecka, które nie wie, że trzeba wstawać z radością, choć intuicyjnie ubiera się dzisiaj w wersji super slow life.
Spóźnimy się na pierwsza lekcje. Trudno. „Proszę o usprawiedliwienie nieobecności córki na pierwszej lekcji, ponieważ postanowiłam zostać lajfstajlową blogerką” – nie brzmi zbyt dobrze. Nic nie będę mówić – kiedy zobaczą moją czerwoną twarz, zrozumieją, że musiało stać się coś złego.