Mam dobry humor. Postanowiłam wmawiać sobie, że jest przedwiośnie. Spaceruję, oddychając głęboko, i w zapachu odwilży starając się wyczuć tę subtelną nutę budzącej się do życia przyrody. Człowiek jest w stanie wmówić sobie wszystko, jeśli jest na skraju załamania. Ta urojona wiosna mi pomaga.
Mam fundusz psychiatryczny
– Wiesz, w jaki sposób Karol zarabia pieniądze? – pyta Sylwia, stojąc przed gablotą z wielkim szyldem „Złoto 20% taniej”.
Zbieram wszystkie informacje, które posiadam na temat Karola: to może być wyciąganie haraczy, handel słodyczami w szkole, sprzedawanie narkotyków rodzicom innych dzieci. Karol jest dzieckiem o dużym potencjale.
– Nie wiem – mówię na głos. – W jaki?
Prawie owdowiałam
Mój mąż budzi mnie po północy:
– Śpisz? – szepce.
Nic nie odpowiadam. Jest po północy. Leżę w łóżku. Naturalnie, że śpię. Łukasz nie daje za wygraną.
– Śpisz? – pyta po raz kolejny.
– Eweww – odpowiadam, dając mu znać, że już nie.
– Chory chyba jestem – oświadcza z przerażeniem trzylatka, który zaciął się w palec kawałkiem kartki.
Wiem, że jest chory, bo wieczorem nie grał na konsoli. Musi być w bardzo złym stanie.
Epitafium ku czci utraconej czapki
Zgubiłam czapkę i jej poświecę ten wpis. Wypadła mi prawdopodobnie z rękawa kurtki. Zresztą – teraz nie jest ważne, w jakich okolicznościach miało to miejsce. Istotny jest fakt, że czapka przepadła. Nie ma jej i najpewniej do mnie nie wróci.
Jechałam z Sylwią ze szkoły. W drodze powrotnej mamy zwyczaj słuchać muzyki z musicali. Czasem jest to „Chicago”, czasem „Be Italian” z „Nine”. Często „Sounds of music”. Muzyki słuchamy w Spotify. Niestety, nie działał mi Internet – zostałam ukarana przez operatora odłączeniem sieci i zablokowaniem połączeń wychodzących. Nie lubię szantażu, bo jak inaczej można nazwać takie zachowanie? Powiedzieli, że jak nie zapłacę – nie będę dzwonić. Ja uważam, że zapłaciłam. Mamy słowo przeciwko słowu i – niestety – brak potwierdzenia przelewu przeciwko ich roszczeniom przesłania takiego potwierdzenia.
Prostytutki i rak.
Bycie matką w moim wykonaniu to, z grubsza, pasmo porażek. Standardowy poranek: przeziębiona, z gorączką, znajduję w plecaku Sylwii nieodrobioną pracę domową. Trzeba zrobić. Czytam: Ile indyków, kurwa, jaskółek.
Pomimo że właśnie pije kawę i zakładam spodnie, coś wydaje mi się nie tak. Albo elementarz pisał Bukowski, albo… albo tam jest napisane: „indyków, kur, jaskółek”…? Na szczęście Sylwia i tak mnie nie słucha.
Kiedy teraźniejszość stała się historią.
Sylwia występuje w jasełkach. Śpiewa piosenkę „Arki Noego” o świętym Mikołaju. W domu śpiewa. W samochodzie śpiewa. Znoszę to z godnością, wspomagając się lekami na migrenę, bo ile można?
Śpiewa:
„I ty, i ty, i ty, i ty – możesz zostać Świętym Mikołaaaajem!
I tym, i tym, i tym, i tym, co prezenty ludziom rozdaaaaje.
Prezenty i niespodzianki,
pluszowe misie i układanki,
a na dodatek planszowe gry,
a może jakieś mp3”.
Śpiewa z akcentem na „empetrzy”.
Gra miejska – dla introwertyków.
W życiu ważne jest, aby dobrze się bawić. Jedni jeżdżą na wakacje, inni imprezują.
Ja idę na balkon i patrzę na parking, na którym nigdy nie ma wolnych miejsc.
Kiedy tylko wjedzie jakiś samochód i zechce zawrócić, by poszukać miejsca gdzie indziej – wkraczam do akcji.
Wyciągam z kieszeni kluczyki i otwieram z balkonu swoje auto, które radośnie mruga kierunkowskazami. Błądzący po parkingu zatrzymuje się. Budzi się w nim nadzieja. Rozgląda się nerwowo. Czeka na kogoś, kto przyjdzie i odjedzie, zostawiając puste miejsce.
Patrzę, jak nadzieja umiera. Jeszcze raz naciskam guzik pilota i wracam do domu.
Gra miejska – dla ekstrawertyków.
Wymyśliłam kolejną grę miejską, dla ekstrawertyków. Zasady są następujące.
1. Zaczaj się w okolicy Starbucksa.
2. Znajdź człowieka który idzie z kubkiem. Na kubku ma zapisane swoje imię.
3. Przeczytaj imię z kubka.
4. Podejdź do tego człowieka i przywitaj się używając jego imienia ( „Cześć, Tomek!”, albo „Cześć, Kasia!” – w zależności od tego co wyczytasz z kubka.)
5. Zaskoczony człowiek cie nie pozna – bo cie nie zna.
6. Zaskoczony człowiek, aby zyskać na czasie odpowie „Cześć, co słychać?”
7. Daj swojemu ekstrawertyzmowi upust.
Krótki wpis o moralności.
S: Wiesz, mamo, kiedyś będziemy musieli się rozstać. Ja będę już gotowa i się od was wyprowadzę.
J: Tak, wiem.
S: … i wtedy to już będzie tylko „unga–bunga–je, unga–bunga– je”– Sylwia śpiewa, wirując po kuchni.
J: Tak. – Podnoszę opuchniętą z niewyspania twarz znad kubka z kawą – Bycie dorosłym to takie niekończące się tańce i śpiewy.
„O moralności”.
Jeśli prawda może zabić nadzieję – kłam.
W szkole plaga.
– Mamo, w szkole było przykro, bo Kasia ma wszy na tyłku!
– Co ma?
– No wszy!
– Na tyłku?
– No obok, tak prawie na udzie!
– Wszy?
– No ma, i jutro ma ściągnięcie tych wszów.
– Szwów?
– No mówię, że szwów.