Wyzwanie wakacyjne – naucz się myśleć w 60 dni

STUDIOS

Na pewno widziałeś w życiu wiele wyzwań, może nawet w kilku wziąłeś udział. Czytasz „Dobre rady”. Jedynym słusznym detoksem jest teraz detoks jaglany. Jeśli chcesz ćwiczyć, musisz wybrać crossfit albo jogę. Połączenie diety koktajlowej z jogą da Ci szczęście – po trzecim kubku zaczniesz łączyć kropki i zrozumiesz wszystko. Zobaczysz buzię w tym tęczu i skoczy Ci libido. Sprzątanie przynosi szczęście (jeśli do tej pory tego nie wiedziałeś, oznacza to, nie znasz japońskiej sztuki utrzymywania czystości za pomocą twardej szczotki i czarnego mydła). A jeśli już wyszorowałeś całe mieszkanie i trochę podskoczył Ci poziom endorfinek (bo to jednak wysiłek fizyczny tak przemaszerować po mieszkaniu na czworaka), ale nadal masz wrażenie, że życie może dać Ci więcej, powiedz mi, z czego jest zrobione włosie Twojej szczotki, a powiem Ci, kim jesteś i że jesteś człowiekiem złym.

Read More

Droga Danuto…

DSC_0014

Ot, takie coś

 

Pani Danuta skomentowała zdjęcie mojego wielkanocnego śniadania tak: „CIENIUTKIE ! W POLSCE MAMY STÓŁ UGINAJĄCY SIĘ OD POTRAW ! NAWET ŚNIADANIE DLA BEZDOMNYCH WYGLĄDA LEPIEJ NIŻ TO W BERLINIE!”

Odpowiedziałam:

Droga Danuto, ja chyba nigdy nie uodpornię się na komentarze. Chociaż nie, są takie, na które już się uodporniłam. Uodporniłam się na te pozbawione treści, pisane w trybie oznajmującym, w których ktoś mnie informuje, że jestem głupi. Tak, „głupi”, a nie „głupia”, bo są to wypowiedzi ludzi, którzy nie zadali sobie nawet trudu, aby przeczytać tekst i określić moją płeć.

Read More

Czy podczas rozmowy z Beyonce zdarzyło ci się zignorować swojego portiera?

DSC_0004

Obiecałam recenzję książki „Love Style Life” Grance Dore i od dłuższego czasu zastanawiam się, jak wykręcić się z tej obietnicy. Planowałam przemilczeć temat i udawać, że niczego nie obiecywałam, ale uświadomiłam sobie, że mogłoby to zaważyć na mojej przyszłości; wyobraziłam sobie sytuację, w której zeznaję w sądzie, a prawnik wyciąga teczkę ze screenami mojego FB i podważa moje zeznania, powołując się na fakt, że „mówiłam, że napiszę – i nie napisałam. Teraz mówię, że nie zamordowałam…”. No ale… Swoją wiarygodność straciłam lata temu.

Read More

Simsy vs GTA

gta3

Starałam się nauczyć Sylwię grać w „Simsy”, bo uważam, że to lepsze dla mózgu niż bezmyślne oglądanie YouTube. Problem polegał na tym, że Sylwia jest konsolowcem; gra na komputerze strasznie ją nudziła i powodowała, że traciła zapał. Grałyśmy więc razem w „Minecraf”, z moim mężem z kolei jeździła samochodem i biła kolejne rekordy w „Forza”.

Ostatnio przybiegła do mnie z pytaniem, czy może pojeździć samochodem. Zgodziłam się, szczęśliwa, że będę mogła w spokoju przygotować obiad.

Read More

Przejęzyczenie. Rozmowy o przekładzie.

Zofia Zaleska „Przejęzyczenie, rozmowy o przekładzie”

Nie znoszę „łańcuszków” i nominowania kolejnych osób do robienia dziwnych rzeczy. Nie chodzi już nawet o oblewanie się lodowatą wodą, które – pod przykrywką uświadamiania ludziom istnienia różnych ciężkich chorób – tak naprawdę pokazuje, że zapalenia płuc można nabawić się z głupoty.

Read More

W moim świecie jest już wiosna

spring

Mam dobry humor. Postanowiłam wmawiać sobie, że jest przedwiośnie. Spaceruję, oddychając głęboko, i w zapachu odwilży starając się wyczuć tę subtelną nutę budzącej się do życia przyrody. Człowiek jest w stanie wmówić sobie wszystko, jeśli jest na skraju załamania. Ta urojona wiosna mi pomaga.

Read More

Naoliwiłam duszę mydłem o zapachu jabłek

oil

Dużo buszuję po Internecie. Taka praca. Dużo czasu spędzam na czekaniu w dziwnych miejscach i o dziwnych porach. Czytam wtedy blogi i artykuły. W ten sposób wpadł mi w ręce (na wallu) artykuł o podróżniku, fotografie, specu IT, socjalmedianinji, człowieku o wielu talentach, który – wykształcony za fińskie pieniądze w najlepszych fińskich szkołach – rozpoczął studia za pieniądze rodziców na prestiżowej brytyjskiej uczelni. Przez lata pracował w bogatej szwedzkiej firmie. Znudzony, podjął pracę zdalną i ruszył w świat, by wreszcie zacząć cieszyć się życiem.

Nie mówię, że to źle. Uważam, że to świetnie. Piszę o nim tylko dlatego, że chciałabym, abyście zrozumieli, dlaczego powstał ten wpis.

Ów Björn czy też Jörgen, podsumowując inspirujący artykuł na swój temat, podzielił się z czytelnikami refleksją, że pieniądze nie są w życiu ważne. Że pieniądze są narzędziem i że najważniejsze jest, aby marzenia zamieniać w cele.

Read More

Kawę trzymam w białym słoiku, na drugiej półce.

old man

Miała przyjść do mnie koleżanka z synem. Niby normalna sprawa, kiedy jest się zwierzęciem stadnym. Nie jestem. Jestem aspołecznym bucem.

Staram się nie przeszkadzać gościom i tego samego od nich wymagam. Lubię takich gości, którzy wiedzą, gdzie znajduje się kawa i gdzie leży cukier. Takich, którzy nie przechodzą mi przed ekranem, gdy jako Lara Croft penetruję mroczne bagna lub wdrapuję się na lodowiec. Mój mąż i Sylwia spełniają wszystkie warunki, reszta ludzi – nie zawsze.

Ogólnie ten tydzień pod względem towarzyskim okazał się szalony. Zjawił się u mnie spec od ubezpieczeń, kurier, i teraz jeszcze koleżanka z synem.

Nie znam się na synach, nie moja działka. Mam kierownicę do PlayStation, więc koledzy Sylwii mnie lubią. Niestety, PS jest teraz w naprawie. Do tego tablet rozładowany.

Read More

‪#‎omiłościpisztylkozmywalnym‬ ‪#‎wszystkotakieproste‬

loveee

Jakiś czas temu przeglądałam z córką jej teczkę z rysunkami.
J: A co tu narysowałaś?
S: Tu…? Wiewiórki. A tu napisałam: „Kocham Tomka”, ale to już nieaktualne. Na szczęście napisałam zmazywalnym długopisem, więc zaraz mogę zetrzeć.

Przypomniało mi to pewną historię.
Poszłam kiedyś podpisać dokumenty w urzędzie stanu cywilnego i zapomniałam zmazywalnego długopisu. Wynikła z tego masa kłopotów i duże zamieszanie.

Nie wąchać kredek

Idę do papierniczego po nowe, nudne druczki, które co jakiś czas chce oglądać urząd skarbowy.  Stoję przed półką z kredkami. Kredki to synonim radości. Jest tyle odcieni błękitu.

Przesuwam się między półką z kredkami akwarelowymi a półką z pastelami. „Nie wąchać kredek, nie wąchać kredek” – powtarzam sobie w myślach. Lubię wąchać kredki i książki, ale staram się nie robić tego w miejscach publicznych. Obiecuję sobie, że tym razem nie skompromituję się w sklepie. W domu mogę robić, co mi się podoba.

Idę po druczki. Biorę też kilka arkuszy brystolu. Jest mi potrzebny do pracy. Podobno nie wszyscy ludzie do każdego projektu robią wielkie mind-mapy, używając rożnych flamastrów, kredek i stempli. Nie wiem, jak udają im się te projekty.

Brystol też ładnie pachnie.

Pani w sklepie zwija mój brystol w piękny rulon. Wygląda zupełnie jak piracka luneta.

Wracam do domu, uważając, aby nie pognieść druczków. Chciałabym, aby pani w skarbówce przynajmniej raz była ze mnie dumna, albo przynajmniej raz nie mówiła: „Oj, pani Asiu, jak psu z gardła te pani dokumenty, jak psu z gardła”. Prawda jest taka, że czasem wyciągam je albo psu z gardła, albo córce ze śniadaniówki, albo… No nieważne…

Niosę pod pachą rulon. Zupełnie jak luneta. Mieszkam w Gdyni. Jest tu dużo mew, takich pirackich ptaków. Jedna siedzi na samochodzie. Kusi mnie, aby przyłożyć rulon do oka i rozejrzeć się dookoła, staram się jednak powstrzymać. Jestem poważnym gdyńskim przedsiębiorcą. Ludzie wokół znają mnie z widzenia. Przez lata zapracowałam sobie może nie na szacunek sąsiadów, ale chociażby na to, aby nie wstydzili się mówić mi „Dzień dobry” w miejscach publicznych.

Czapka na głowie przekrzywia mi się i spada na jedno oko. Zupełnie piracko. Udaje mi się dotrzeć do domu.

W moim mieszkaniu szalony remont, więc przebywam w lokalu zastępczym,  na 10 piętrze, z widokiem na morze. Wychodzę na balkon i przykładam brystol do oka. Widzialność jest słaba, ale znajduję zarys kontenerowca.

Sąsiadka pali na balkonie i przygląda mi się nieco zdziwiona.

– Ahoj! – mówię.

– Ahoj! – odpowiada.

Wracam do wąchania kredek.